poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 3. Twój ojciec chce się z tobą spotkać.

Następne kilka dni były jak mordęga.Cały dzień przesiadywała w pokoju i do nikogo się nie odzywała. Wychodziła z niego, tylko aby coś jeść. Dzisiaj dziadkowie wysyłali ją do szkoły.
-ale ja nie chce.- jęknęła
-musisz chodzić do szkoły.- Majka wepchnęła ją do łazinki.
Ubrała się i poszła do szkoły. Idąc korytarzem ze słuchawkami na uszach widziała, jak wszyscy jej się przyglądali się i szeptali. Równo z dzwonkiem weszła do klasy. Na jej widok w klasie zapanowała cisza. Usiadła z Darkiem który ją przytulił.
Nauczyciele dziwnie się jej przyglądali, ale nic nie mówili. Po lekcjach od razu wróciła do domu. Będąc w korytarzu słyszała rozmowę przez telefon, ojca  Majki.
-nie wiem czy będzie chciała
-....
-zapytam jak wróci do domu.
-...
-dobrze o16.
-...
-do widzenia.
-....
Weszła do kuchni.
-cześć!-przywitała się
-na obiad jest zupa pomidorowa. Chcesz?- zapytał
-ok.- oznajmiła

Wieczorem siedziała w pokoju i zastanawiała się z kim mógł rozmawiać wujek Rafał. Leżąc na łóżku usłyszała pukanie,  usłyszała a później pojawili się wujek z dziadkami.
-musimy pogadać.- zaczną wujek
-coś się stało?- zapytała podnosząc się
-dzwoniła pani Weronika Tymcio to pani psycholog ze szpital.- zaczą
-no i?- zapytał
-twój ojciec chce się z tobą spotkać.- powiedział na jednym wdechu
-po co? czego chce?!- zerwała się
-proszę uspokój się porozmawiaj z nim.
-czemu? Przez te lata nie kwapił się jakoś do tego?
-zapytaj go. Niech ci wszystko wyjaśni.
-Nie potrzebuje jego wyjaśnień! Nie chcę go widzieć!
-ale on prosił. Daga, to twój ojciec.
-nie potrzebuje go, radze sobie sama.
-ale przynajmniej porozmawiaj z nim z 5 minut.- wtrąciła się bbcia
-5 minut.
-jutro w Coffeeshop Company w Galerii Rzeszów o 16.
-muszę jutro iść do szkoły?- zapytała błagalnie
-jutro wyjątkowo nie musisz.
W nocy nie mogła zasnąć, bo bała się rozmowy z ojcem. Usneła dopiero grubo po 2 nad ranem.


Następnego dnia obudziła się prze10. Wstała z łóżka i ruszyła do kuchni. Wyjęła z lodówki jogurt.
Po ''śniadaniu'' poszła się trochę ogarnąć i odświeżyć. Siedząc w pokoju słuchała muzyki czytając książke.
Po południu wzięła długą kąpiel i ubrała wcześniej przygotowaną sukienkę, baleriny i żakiet. Ogarnęła włosy i zrobiła delikatny makiarz. Malując rzęsy tuszem do domu zawitał Darek.
W jego towarzystwie ruszyli w stronę Galerii Rzeszów.
________________________________________________________________________________

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 2. Hula sobie nie wiadomo gdzie

Kilka dni po akcji u ciotki, minęły w dobrym nastroju. Darek słysząc historie, z odwiedzin u ciotki myślała że pęknie ze śmiechu.
Dziś miały mecz w szkole. Mecz miały rozpocząć się o 20, na hali. Przed 19 zaczęła szykować się na zawody. rozgrzewkę mieli o 19:30.A o 20 zaczęły się zawody. Mecz zakończył się 5 setami dla drużyny, w którym składzie była Dagmara. W świetnym humorze przebrała się i poszła z matką do samochodu. Zapięła pas. Najpierw odwieźli Darka, a później ruszyły w stronę domu. Jadąc samochodem spojrzała na telefon 23:45.
-ale już późno.-ziewnęła
-strasznie.-stwierdził
-jesteś coraz lepsza w siatkówce.
-dzięki mamo
-masz smykałkę po tacie.
-proszę cie, nie psuj mi humoru.On ma teraz swoją rodzinę a ja jestem piątym kołem u wozu.- stwierdziła
-nie mów tak, bo to nie prawda.
-to dlaczego zostawił cie po porodzie, a nie jak dowiedział się że jesteś w ciąży?- zapytała
-bo wolał rozwijać swoją karierę, a dziecko mu w tym przeszkadzało.
-no właśnie!
Potem zdarzyło się coś niespodziewanego. Samochud z przeciwnego pasa, niespodziewanie skręcił i jechał prosto na nich. Jej matka,wcisnęła hamulec, ale było za późno, samochud uderzył w nich. Najpierw poczuła mocne szarpnięcie,  a później rażące światło reflektora.
-nic się paniom nie stało?- sprawca wypadku wyskoczył ze swojego samochodu
-moja mama.- spojrzała na miejsce kierowcy
-nie nie patrz!- krzykną mężczyzna podbiegając do samochodu od jej strony.
Kilka minut później przyjechała karetka. Sprawca wypadku cały czas zagadywał ją cały czas ab nie patrzyła na miejsce kierowcy. Zabrali ją do karetki siłą bo jak zobaczyła samochud to wpadła w histerie.Okazało się, że roztrzaskana szyba rozcięła jej nadgarstek.Zawieźli ja do szpitala. Po wszytkorakich badaniach okazało się, że prócz rozciętego nadgarstka to nic jej nie jest. Musiała natomiast zostać do jutra na obserwacji, oraz podać numer do kogoś z rodziny. Podała numer do babci. W sali szpitalnej leżała, na niewygodnym łózko i płakała aż nie zmorzył jej sen.

Następnego dnia obudziło ja skrzypnięcie drzwi. Otworzyła oczy i zobaczyła dziadków. Przytuliła się do babci.
-czemu ona?-zapytała
-cicho. Tak już jest. Co tam właściwie się stało?- zapytala
-nie wiem, ten samochud tak nagle skręcił i...i...i...- rozpłakałą się
-no już nie płacz.
-tam było tyle krwi...mama ona...tam...-mówiła
-no już dobrze. Nie mów już wystarczy. Dzisiaj przyjdzie do ciebie psycholog.
-ale ja, go nie potrzebuje-oznajmiła
-porozmawiaj z nim. Dobrze, przynajmniej spróbuj- poprosiła
-no dobra.-powiedziala opanowując się.

Przed 10 przyszedł do niej psycholog.
-witam jestem Weronika Tymcio i jestem psychologiem- do sali weszła kobieta
-dzień dobry.- mrukneła
-ty jesteś Dagmara?-zapytała
-tak.-mrukneła
-przykra mi z powodu...-zaczeła
-wszystkim jest przykro i co mi z tego? Nie mam rodziców zostałam teraz samo!Co mi z pani przykrości?- krzyknęła
-a twój ojciec?- zapytala
-on? hula sobie, nie wiadomo gdzie po Polsce. Od 16 lat się mną nie interesuje.
-on jest teraz twoim prawnym opiekunem.-spojrzała na kartki
-super! Jeszcze tego mi brakowało.- walnęła pięścią w łóżko, i skrzywiła się z bólu.
-potrzebujemy z nim jakiś kontakt.
-a mnie się pani pyta? Ja  człowieka omijam szerokim łukiem, jak tylko się da.Z nim nawet ani razu nie rozmawiałam.
-no to mamy problem- westchnęła- na razie trafisz pod opiekę dziadków, a my będziemy prubowali skontaktować się z twoim ojcem.
-ekstra.
-czemu nie chcesz spotkać się z ojcem?- zapytała
-bo on mnie nie chciał, wolał rozwijać swoją karierę od nas.
-kto ci tak powiedział?- zapytała
-mama a kto inny? Ona by nie kłamała.
-no dobrze. Opowiesz mi coś jeszcze o sobie?
-mam 16 lat, chodzę do liceum z moim przyjacielem Darkiem, interesuje się siatkówka, czytaniem książek, uwielbiam rysować, gimnazjum zdałam z stypendiom z w-f i dostałam się do liceum.Swoje wymiary też mam podać?- zapytał
-nie trzeba.- oznajmiła
Zadała jeszcze kilka  pytań i została sama.
Po południu dostała wypis, ze szpitala. Dziadkowie przywieźli jej kilka rzeczy. Pojechała do domu dziadków i poszła do salonu. Usiadła w salonie i wbiła wzrok w szafę.
-Dagmara.- usiadła obok niej jej kuzynka Majka
-co?-zapytłała
-chcesz coś do picia, zjeść?- zapytał
-nie chcę,zostać sama.- oznajmiła.
__________________________________________________________________________________
Dodaje rozdział po przerwie. Był mały przestój ale wracam. Mam nadzieje że rozdział się podobał? Nie umiem pisać żadnych mów, ani tego typu podobnych rzeczy. Więc mam nadzieje, że nie będzie żadnych więcej przerw.

piątek, 12 czerwca 2015

ZAWIESZAM!

Niestety ale muszę zawiesić, tego bloga na czas nieokreślony. Ale obiecuję że kiedyś na pewno do niego wrócę.
 Buziaki ;-* Misia 13

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 4. Siedział w koncie z kapturem na głowie.

Stojąc pod Galerią stanęła jak wryta.
-boje się.
-nie martw się wszystko będzie dobrze. Ja będę, w pobliżu nie martw się.- oznajmił
-dzięki.- przytuliła się do chłopaka
Poszła pod odpowiednią restauracje. Pożegnała się z Darkiem. Wzięła głęboki wdech i weszła do środka. Rozglądnęła się po pomieszczeniu, i dostrzegła go siedzącego w kącie mężczyzny z kapturem na głowie. Podeszła do stolika.
-cześć.- przywitała się nieśmiało
-cześć.- podniósł na nia wzrok.
-Dagmara.- usiadła naprzeciwko niego
-Krzysiek.-przedstawił się.-Łał!Ale się zmieniłaś.
-wszyscy mi mówią, że jestem podobna do mamy.
-i to jak.- uśmiechną się nieśmiało
-czemu chciałeś się ze mną spotkać?- zapytała prosto z mostu
-bo chciałem cię poznać.-oznajmił
-po szesnastu latach jakby nigdy nic!- poddenerwowała się troche
-ale o co ci chodzi to, twoja matka, wyjechała z dnia na dzień.Zostawiając głupi liścik, że wyjeżdża z tobą i żebym was nie szukał. Myślisz że nie szukałem, ale nikt nic nie wiedział gdzie jest.
-ja znam trochę inną wersje wydarzeń.- oznajmiła- zostawiłeś mnie i mamę, kilka miesięcy po moim urodzeniu bo ważniejsza był twoja kariera, od nas!- podniosła głos
-co?! W życiu czegoś takiego nie powiedziałem!
-uważasz że moja mama kłamała!- zerwała się z miejsca
-nie o to mi chodziło.- próbował załagodzić sytuacje
-daj mi spokój!- wybiegła z restauracji i napisała smsa do Darka.
Kilka minut później w towarzystwie chłopaka poszli, na kawę.
Opowiedziała mu całą historie, ze spotkania z ojcem.
-czekaj on twierdzi,że twoja matka zniknęła, a ona że dla niego ważniasze była kariera. Nie wydaje się ci to dziwne?- zapytał
-o co ci chodzi?- zapytał
-każdy z nich, miał inną wersje wydarzeń nie wydaje ci się to dziwne? Kto powiedział twojemu ojcu, o zniknięciu twojej matki?- zapytal
-czekaj? Ty twierdzisz,że ktoś mógł ich oboje okłamać?
-no, a jak inaczej to wyjaśnisz? Kto mu powiedział, że twoja matka wyjechała?
-nie wiem. Nie pytałam.Uciekłam.- mrukneła
-i to nazywa się psychik kobiet.- westchną
-ej!-walnęła go w ramię
-to bolało.- masował bolące miejsce
-i miało.- wystawiła mu język
-spotkaj się z nim.
-co?- prawie wypluła kawę
-zapytaj go, kto mu to powiedział,a wtedy się wszystkiego dowiesz.-oznajmił
-no nie wiem. Jak tak mają kończyć się nasze roznowy to ja dziękuje.
-sprubuj. Co ci szkodzi?
-ostatnio słuchałam innych i jak to się skończyło?
-to było tylko pierwsze spotkanie, no spróbuj.
-no nie wiem.
___________________________________________________________________________________

Rozdział 1. Ciotka patrzyła na nia z mordem w oczach...

Rano z samego rana, poszła zrobić sobie śniadanie jej matka, była już w pracy. Wzięła prysznic i poszła się ogarnąć. Ubrała się























I poszła do szkoły. Pod budynkiem spotkała Darka, i poszli na lekcje.Zajęli swoje miejsca, w przed ostatniej ławce i przygotowali się na lekcje.
Po jakże nudnych lekcjach, przyszedł czas na w-f. Przygotowały się na lekcję. Po rozgrzewce, ćwiczyli z piłkami, aż wreszcie mogli zagrać meczyk.
Po dwóch godzinach zmęczona weszła do szatni.Ogarnęła się i w towarzystwie Darka wróciła do domu. Zrobiła szybki obiad i zasiadła do lekcji.
Wieczorem wróciła jej mama i wygłupiając się zrobiły kolacje.
-pojedziesz jutro ze mną do ciotki Marty?- zapytała
-a muszę?- jęknęła
-posowiało by, bo potem ciotka nie dała by spokoju.
-o Jezu!- jękneła
-tylko proszę zachowuj się normalnie
-zawsze tak się zachowuje
-malowanie psa ciotki na oczojebny pomarańczowy kolor, fajerwerki w salonie, prawie wysadziłaś kuchnie o czymś zapomniałam?- zapytała
-skoczenie wszystkich kwiatków w ogrodzie,wymieszanie soli z cukrem i wysadzenie korków na całej ulicy chyba tyle- zastanowiła się
-to jeszcze lepiej.- westchnęła
-ale widok czerwonej ciotki jak burak, to był widok.-zachichotała
-myślałam że ona wtedy cie, za to zabije
- no to co? Ale zabaw była, przynajmniej mi się nie nudziło.-wyszczerzyła się
-na przyszłość nie będę cie ratować przed  ciotką.
-przesadzasz!- machnęła ręką
-ostatnio zostałaś nazwana pomiotem szatana
-ciekawe co wymyśli  jutro?- zastanowiła się
-ani mi się waż, bo tym razem ciotka sprowadzi do ciebie księdza
-ale były by, heca-podnieciła si
-Dagmara!- upomniała ją matka
-oj pomarzyć,  nie można?- zapytała
-w twoim wypadku, to nie!- wystawiła jej język
Oglądały film i poszły spać.



Następnego dnia. Rano po śniadaniu  poszła jeszcze na spacer po mieście. Wróciła przed 11 i zrobiła obiad z matką. Później przebrała się, na wyjazd do ciotki. Po kilku godzinach drogi były na miejscu. W progu przywitała się z ciotką mruknięciem i poszły do salonu.
-Dagmaro poznaj naszego sąsiada Krystiana- Dagmara na jego widok dosłownie zbierała zęby z podłogi
-yyy... cześć.-przywitała się
-cześć Krystian. Pani Marta dużo mi o tobie, opowiadała- zaczął
-Daga.- przedstawiła się- ciekawe co.- mruknęła- muszę na chwilę do łazienki.-zerwała się.
Zamknęła za sobą drzwi, i oparła o nie głowę. Ciotka na serio zwariowała chce ją na siłe z kimś zeswatać. Odliczyła do 20 i wróciła do salonu.Na swoje nieszczęście musiała siedzieć obok Krystian. Przez kilka minut nic się nie działo. Ale gdy chłopak położył, rękę na jej udzie to miała tego już serdecznie dość.
-weź tą rękę bo, połamie ci wszystkie palce.- sykneła
-ale o co ci chodzi? Przecież nic złego nie robię.
-za chwile, na prawdę ci coś zrobię.
-masz cięty język. Pani Marta mi mówiła, ale w przyszłości coś z tym zrobimy.- poklepał ją. Dagmarze to się normalnie gotowało.
Walnęła chłopaka z liścia, a rozmowy przy stole ucichły. Ciotka patrzyła na nią, z mordem w oczach, matka z  zaskoczeniem.
-mamo wracamy do domu.- oznajmiła wstając- nie zostanę tu ani minuty dłużej. Nikt nie będzie szukał mi chłopaka na sile.
-Dagmara!- powiedziała przez zaciśnięte zęby ciotka- co ty wyprawiasz?
-nikt nie będzie układał mi życia, a w szczególności z takim lizusem jak on!- wskazała na chlopaka
-to cios poniżej pasa!- krzyknęła jej matka- Marta posunęłaś się za daleko.
-ja?To twoja córka, to diabeł a nie ja!
-czy ty się wogule słyszysz? A Dagmara to moja córka, nie żaden diabeł!- wkurzyła się jej matka
-a to ciekawe, gdzie jest jej ojciec? Bo jakoś od 16 lat go nie widziałam. Wyparł się jej! Tak samo jak ciebie. Ma teraz swoją rodzinę i jakoś, nią się nie interesuje?
-Marta! Opanuj się!- jej matka zbladła
-a co kłamię?- zapytała- po urodzeniu jej został wpisany do akt i więcej go nie widziałam. Ty się przeprowadziłaś i ślad po tobie zaginą. Dopiero kilka miesięcy później wróciłaś, jakby nigdy nic ale po jej ojcu ślad zaginą. Nawet nie wiemy jak wygląda bo ty puszczałaś się na prawo i lewo z kim popadnie!
-ty się ojca Dagi nie czepiaj! Bo sama święta nie jesteś! Ciągłe imprezy powroty o 5 nad ranem,  a ty mi wypominasz, to że przespałam się z moim kolegom z klasy, a ty z iloma wtedy sypiałaś co?- matka Dagi była na granicy wytrzymałości nerwowej
-co Kamila? Prawda boli? Może i nie jestem święta, ale moje dzieci w przeciwieństwie, do ciebie mają ojca!
-ZAMKNIJ SIĘ!- Dagmara miała już serdecznie dość. Obie kobiety spojrzały na nią, zaskoczone- wychodzimy!- pociągnęła rodzicielkę za sobą do wyjścia.
Z pod domu wyjechały z piskiem opon. W ciszy wróciły do domu.Zamknęła się w swoim pokoju i nie wychodziła z niego do wieczora. Zrobiła sobie obiad i wracała do pokoju.
-Daga chodź tu!- zawołała ja matka z salonu
-o co chodzi?- zapytała
-to co Marta, powiedziała dzisiaj. Nie mówiłam ci wiele o ojcu.
-i wole nie wiedzieć. Zostawił cie z małym dzieckiem, on nie jest moim ojcem tylko zwykłym gnojkiem. Wolał swoją karierę od rodziny.On nie jest moim ojcem.
-Kocham cię.- przytuliła córkę
-ja ciebie tez, ale błagam nigdy więcej nie chcę jechać do ciotki.
-też mam taką nadzieje. Ale mu przywaliłaś!- parsknęła śmiechem
-skończony idiota.- stwierdziła
-minę Marty zapamiętam sobie do końca życia.
-myślałam że zaraz mnie udusi.-zaśmiała się
___________________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział skończony. Będę próbowała dodawać rozdziały co tydzień lub dwa. Jak wam podoba się rozdział? Czy Marta namiesza w życiu Dagmary?

Prolog

Kim jestem:
Zwykłą dziewczyną mieszkającą z matką, w małym mieszkaniu jednorodzinnym.Jestem jedynaczką. Mam świetny kontakt z matką, a ojciec dla mnie nie istnieje. Zostawił mnie i matkę, gdyby nie wpis w moim akcie urodzenia to mógłby dla mnie nie istnieć.
Moim najlepszym przyjacielem jest Darek, przyjaciel od podstawówki. Od dziecka bardziej spędzałam czas z płcią przeciwną, może dla tego mam wielu kolegów na osiedlu z ciekawą osobowością.
Od września poszłam do liceum.
Moim ulubionym hobby jest rysowanie, granie w siatkówkę i "gimnastyka" chodź nazwać ją tak nie można, w dzieciństwie przyglądałam się chłopakom dokonywującym, różne triki na osiedlu. Począwszy od szpagatów przez salta w przód i w tył do skomplikowanych. Chłopaki widząc moje zainteresowanie, uczyli mnie trików. Nie obyło się bez wypadków.
Siatkówką interesowałam się do dziecka, plakatami mam obwieszony cały pokój. Uczyła się profesjonalnych ćwiczeń, takich samych jak oni, aż opanowała je do perfekcji.
Mam także talent do rysowania, kilka osób mówiło jej że ma do tego talent ale nie brała tego na poważnie.
__________________________________________________________________________________
 Nie potrafię pisać prologów, bo i nigdy nie wychodziły. Za błędy przepraszam.
To opowiadanie, to moja odskocznia od rzeczywistości i szarej codzienności. Mam nadzieję że wam się spodoba.