I poszła do szkoły. Pod budynkiem spotkała Darka, i poszli na lekcje.Zajęli swoje miejsca, w przed ostatniej ławce i przygotowali się na lekcje.
Po jakże nudnych lekcjach, przyszedł czas na w-f. Przygotowały się na lekcję. Po rozgrzewce, ćwiczyli z piłkami, aż wreszcie mogli zagrać meczyk.
Po dwóch godzinach zmęczona weszła do szatni.Ogarnęła się i w towarzystwie Darka wróciła do domu. Zrobiła szybki obiad i zasiadła do lekcji.
Wieczorem wróciła jej mama i wygłupiając się zrobiły kolacje.
-pojedziesz jutro ze mną do ciotki Marty?- zapytała
-a muszę?- jęknęła
-posowiało by, bo potem ciotka nie dała by spokoju.
-o Jezu!- jękneła
-tylko proszę zachowuj się normalnie
-zawsze tak się zachowuje
-malowanie psa ciotki na oczojebny pomarańczowy kolor, fajerwerki w salonie, prawie wysadziłaś kuchnie o czymś zapomniałam?- zapytała
-skoczenie wszystkich kwiatków w ogrodzie,wymieszanie soli z cukrem i wysadzenie korków na całej ulicy chyba tyle- zastanowiła się
-to jeszcze lepiej.- westchnęła
-ale widok czerwonej ciotki jak burak, to był widok.-zachichotała
-myślałam że ona wtedy cie, za to zabije
- no to co? Ale zabaw była, przynajmniej mi się nie nudziło.-wyszczerzyła się
-na przyszłość nie będę cie ratować przed ciotką.
-przesadzasz!- machnęła ręką
-ostatnio zostałaś nazwana pomiotem szatana
-ciekawe co wymyśli jutro?- zastanowiła się
-ani mi się waż, bo tym razem ciotka sprowadzi do ciebie księdza
-ale były by, heca-podnieciła si
-Dagmara!- upomniała ją matka
-oj pomarzyć, nie można?- zapytała
-w twoim wypadku, to nie!- wystawiła jej język
Oglądały film i poszły spać.
Następnego dnia. Rano po śniadaniu poszła jeszcze na spacer po mieście. Wróciła przed 11 i zrobiła obiad z matką. Później przebrała się, na wyjazd do ciotki. Po kilku godzinach drogi były na miejscu. W progu przywitała się z ciotką mruknięciem i poszły do salonu.
-Dagmaro poznaj naszego sąsiada Krystiana- Dagmara na jego widok dosłownie zbierała zęby z podłogi
-yyy... cześć.-przywitała się
-cześć Krystian. Pani Marta dużo mi o tobie, opowiadała- zaczął
-Daga.- przedstawiła się- ciekawe co.- mruknęła- muszę na chwilę do łazienki.-zerwała się.
Zamknęła za sobą drzwi, i oparła o nie głowę. Ciotka na serio zwariowała chce ją na siłe z kimś zeswatać. Odliczyła do 20 i wróciła do salonu.Na swoje nieszczęście musiała siedzieć obok Krystian. Przez kilka minut nic się nie działo. Ale gdy chłopak położył, rękę na jej udzie to miała tego już serdecznie dość.
-weź tą rękę bo, połamie ci wszystkie palce.- sykneła
-ale o co ci chodzi? Przecież nic złego nie robię.
-za chwile, na prawdę ci coś zrobię.
-masz cięty język. Pani Marta mi mówiła, ale w przyszłości coś z tym zrobimy.- poklepał ją. Dagmarze to się normalnie gotowało.
Walnęła chłopaka z liścia, a rozmowy przy stole ucichły. Ciotka patrzyła na nią, z mordem w oczach, matka z zaskoczeniem.
-mamo wracamy do domu.- oznajmiła wstając- nie zostanę tu ani minuty dłużej. Nikt nie będzie szukał mi chłopaka na sile.
-Dagmara!- powiedziała przez zaciśnięte zęby ciotka- co ty wyprawiasz?
-nikt nie będzie układał mi życia, a w szczególności z takim lizusem jak on!- wskazała na chlopaka
-to cios poniżej pasa!- krzyknęła jej matka- Marta posunęłaś się za daleko.
-ja?To twoja córka, to diabeł a nie ja!
-czy ty się wogule słyszysz? A Dagmara to moja córka, nie żaden diabeł!- wkurzyła się jej matka
-a to ciekawe, gdzie jest jej ojciec? Bo jakoś od 16 lat go nie widziałam. Wyparł się jej! Tak samo jak ciebie. Ma teraz swoją rodzinę i jakoś, nią się nie interesuje?
-Marta! Opanuj się!- jej matka zbladła
-a co kłamię?- zapytała- po urodzeniu jej został wpisany do akt i więcej go nie widziałam. Ty się przeprowadziłaś i ślad po tobie zaginą. Dopiero kilka miesięcy później wróciłaś, jakby nigdy nic ale po jej ojcu ślad zaginą. Nawet nie wiemy jak wygląda bo ty puszczałaś się na prawo i lewo z kim popadnie!
-ty się ojca Dagi nie czepiaj! Bo sama święta nie jesteś! Ciągłe imprezy powroty o 5 nad ranem, a ty mi wypominasz, to że przespałam się z moim kolegom z klasy, a ty z iloma wtedy sypiałaś co?- matka Dagi była na granicy wytrzymałości nerwowej
-co Kamila? Prawda boli? Może i nie jestem święta, ale moje dzieci w przeciwieństwie, do ciebie mają ojca!
-ZAMKNIJ SIĘ!- Dagmara miała już serdecznie dość. Obie kobiety spojrzały na nią, zaskoczone- wychodzimy!- pociągnęła rodzicielkę za sobą do wyjścia.
Z pod domu wyjechały z piskiem opon. W ciszy wróciły do domu.Zamknęła się w swoim pokoju i nie wychodziła z niego do wieczora. Zrobiła sobie obiad i wracała do pokoju.
-Daga chodź tu!- zawołała ja matka z salonu
-o co chodzi?- zapytała
-to co Marta, powiedziała dzisiaj. Nie mówiłam ci wiele o ojcu.
-i wole nie wiedzieć. Zostawił cie z małym dzieckiem, on nie jest moim ojcem tylko zwykłym gnojkiem. Wolał swoją karierę od rodziny.On nie jest moim ojcem.
-Kocham cię.- przytuliła córkę
-ja ciebie tez, ale błagam nigdy więcej nie chcę jechać do ciotki.
-też mam taką nadzieje. Ale mu przywaliłaś!- parsknęła śmiechem
-skończony idiota.- stwierdziła
-minę Marty zapamiętam sobie do końca życia.
-myślałam że zaraz mnie udusi.-zaśmiała się
___________________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział skończony. Będę próbowała dodawać rozdziały co tydzień lub dwa. Jak wam podoba się rozdział? Czy Marta namiesza w życiu Dagmary?
Bardzo mi się podoba to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńJak widać Daga ma charakterek xD Fajnie, że wspólnie z mamą się wspierają i zawsze mogą na siebie liczyć ;) chyba traktują się niczym przyjaciółki ;)
ta ciotka nie ma własnego życia, ze tak się wtrąca we wszystko?...tacy ludzie jak są śmieszni ;P
Zostaję tu i proszę o informacje o nowych u mnie na blogu ;3
http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**